O
poranku obudził mnie dźwięk sms'a. No, jeśli porankiem można
nazwać godzinę 12. To już chyba południe? Nie jestem pewna. No
nie ważne. Ważne jest to, kto był nadawcą tej wiadomości. Matt.
Napisał, że nie może doczekać się dzisiejszej imprezy. Czy ja
śnię? Jeszcze przedwczoraj wieczorem rozmyślałam o nim pisząc
referat, a dzisiejszego ranka dostaję od niego słodkie sms'y, jak
to nie może się doczekać spotkania ze mną.
No dobra. Miał na myśli
imprezę, ale biorąc pod uwagę, że na niej będę i, że to ja go
na nią zaprosiłam, mam prawo dla własnej satysfakcji trochę
podkoloryzować rzeczywistość.
Czy świat wywrócił się do
góry nogami?
Szybko odpisałam mu coś w
stylu, że ja też nie mogę i zaczęłam uśmiechać się od ucha do
ucha, ponieważ zaczęliśmy słodką konwersację rodem z Tumblr'a.
Normalnie powiedziałabym, że jest przesłodzona, ale w sytuacji gdy
z dnia na dzień zmienia się nastawienie mojego wymarzonego chłopaka
do mnie... zaczynam wariować.
Po wymienieniu z Mattem kilku
wiadomości Alex i Jane się przebudziły.
Muszę
kończyć, dziewczyny się obudziły. Do wieczora, buziak! xxx
Mimo, że Alex dopiero
otworzyła oczy, to od razu wyczuła miłosną atmosferę między
mną, a moim telefonem.
-Matt?- spytała głosem
niedźwiedzia, który dopiero obudził się ze snu zimowego.
Skinęłam zarumieniona głową.
Jane roześmiała się głośno i rzuciła we mnie poduszką.
Miałyśmy postanowienie aby
wstać od razu po przebudzeniu, jednak na planowaniu się skończyło
i leżałyśmy jeszcze dwie godziny oglądając Harrego Pottera na
DVD zajadając się pysznymi kanapkami, które sobie wcześniej
przygotowałyśmy.
W końcu, po godzinie
czternastej, wstałyśmy z łóżka i zaczęłyśmy na spokojnie
przygotowywać się na imprezę. Nim się obejrzałam było już po
godzinie osiemnastej, więc powinnyśmy za chwilę wychodzić. U
Justina mamy być na siódmą, także została nam chwila czasu.
Stanęłyśmy w trójkę przy
ogromnym lustrze na całą ścianę na przedpokoju Jane, żeby tuż
przed wyjściem poprawić makijaż. W odbiciu ujrzałam blondynkę o
starannie wyprostowanych włosach z koczkiem samuraja na czubku
głowy. Dziewczyna przede mną miała na sobie czarną koszulę na
ramiączkach wpuszczoną w czerwoną rozkloszowaną spódniczkę, na
stopach klasyczne czarne botki na korku. Na ramiona zarzuconą miała
cienką, czarną katanę z Big Stara. Na jej nadgarstku wisiała
swobodnie czerwona bransoletka ze znakiem nieskończoności.
Identyczną ma Jane i Alex. Obdarzyłyśmy się nimi wieku temu.
Oczy podkreśliłam cienką
kreską, co sprawiało, że moje oko stało się bardziej kocie, a
moja twarz nabrała nutki tajemniczości. Policzki zaróżowiłam
lekko różem w kamieniu, a na ustach miałam szminkę w odcieniu
summer pink.
Alex jak zwykle postawiła na
luz, jednak mimo wszystko wyglądała dobrze. Ubrała się w czarne,
dopasowane spodnie z wysokim stanem, vans slip on w tym samym kolorze
i szarą bluzkę z długim rękawem. Jej krótkie włosy do ramion
świeciły kusząco w odbijającym się od lustra świetle. Mrugnęła
do mnie mocno wytuszowanymi rzęsami.
Klasyka to drugie imię Jane,
więc nic dziwnego, że na dzisiejszy wieczór ubrała małą czarną
i jej nowe, krwistoczerwone szpilki. Swoje usta podkreśliła równie
bardzo czerwoną szminką, a policzki bronzerem, co jeszcze bardziej
uwydatniło jej piękne kości policzkowe. Ehhh... ja z moimi
policzkami chyba wyglądać będę jak wieczne dziecko.
-Jestem pewna, że zakręcisz
Justinowi w głowie- powiedziałam, mrugając do Jane.
-Już dawno to zrobiła-
wtrąciła się Alex- gdyby tak nie było, nie wybierałybyśmy się
dzisiaj na tę imprezę.
-Dzięki dziewczyny-
odpowiedziała z uśmiechem- Matt na twój widok opadnie na kolana-
zwróciła się do mnie.
-Na tym etapie wystarczy mi
rozmowa- zaśmiałam się.
Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy
w kierunku stacji metra. Na nasze szczęście przyjechało
praktycznie po naszym przyjściu, więc w ciągu dwudziestu minut
byliśmy już pod domem Justina.
-Gotowe na spotkania z
przyszłymi mężami?- zapytała Alex obejmując nas dwie ramionami-
a może i ja na tej imprezie poznam swojego przyszłego małżonka?-
dodała ze śmiechem.
-Kto wie- zaczęłam- może
wpadniesz w ramiona jakiegoś przystojniaka.
-Wiesz co, ja raczej wolę
nigdzie nie wpadać- zaakcentowała słowo wpadać
robiąc iluzję do swojego mistrzowskiego wylądowania w basenie.
Zaśmiałyśmy się razem z
Jane i ruszyłyśmy ku drzwiom wejściowym. Przywitała nas głośna
muzyka i tłum ludzi. Gdzie jesteś, Matt?
-O hej!- Usłyszałam czyiś
głos- A jednak jesteś! Przedstawisz mnie koleżankom?
Odwróciłam się i ujrzałam
wysokiego, zielonookiego przystojniaka.
-Hej Justin!- pisnęła Jane,
lecz po chwili spróbowała się opanować- To Darcy- zaczęła
wskazując na mnie. Uśmiechnęłam się zniecierpliwiona do
chłopaka. Matt, Matt, gdzie jesteś?, wołałam w myślach- a to
moja druga przyjaciółka, Alex.
Alex pomachała mu wesoło.
-A to jest Justin- skończyła
Jane.
-Miło nam poznać- powiedziałam
i moje myśli zboczyły trochę z drogi pod tytułem Matt i
wybrały drogę o nazwie Kim jest ten facet i czy nie zrani mojej
przyjaciółki- Słyszałam, że skończyłeś szkołę, co teraz
robisz?
-Interesuję się muzyką, gram
w zespole na gitarze, też troszkę śpiewam.
-O, to... fajnie- byłam ciekawa
jak się utrzymuje, ale chyba nie wypada pytać o to nowo poznaną
osobę, więc zdecydowałam się na krótkie- Dzięki, że mogłyśmy
dzisiaj przyjść.
-Nie ma sprawy, impreza dopiero
się zaczyna- powiedział i spojrzał znacząco na Jane. Okej,
rozumiem czemu się jej spodobał. Faktycznie jest boski. Matt, Matt,
gdzie jesteś?
Mojemu buntownikowi znowu udało
się przeteleportować prosto z mojej głowy do rzeczywistości.
-Hej, ładnie wyglądasz-
powiedział Matt lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Dzięki, ty... też-
powiedziałam gapiąc się w niego jak w obrazek. Pewnie wziął mnie
za idiotkę, ale w czarnych spodniach, czarnym T-shircie i szelmowsko
narzuconej na ramiona czerwonej koszuli w kratę wyglądał zabójczo.
Gdy w końcu oprzytomniałam, rzuciłam- fajnie, że przyszedłeś.
Dałam Alex kuksańca w bok,
żeby dać znać, że się ulotnię. Jane już nie było. Mam
nadzieję tylko, że nie zezłości się na mnie, że ją zostawiam.
Na szczęście moje zmartwienia
okazały się zbędne, ponieważ gdy tylko odeszłam do mojej
przyjaciółki podeszła jedna z dziewczyn z naszej szkoły. W sumie
co jakiś czas widuję tutaj znajome twarze, więc czuję się lekko
skrępowana tym, że wszyscy widzą mnie z Mattem, chociaż oni nie
wykazują większego zainteresowania z ujrzenia nas razem. Witali się
i szli dalej. Może bezpodstawnie się martwię?
-Napijemy się czegoś?- zaczął
Matt.
-Jasne, chodźmy do kuchni, tam
na pewno coś znajdziemy o ile ten tłum nie pochłonął jeszcze
całej zawartości lodówki wraz z samą lodówką- powiedziałam i
zachichotałam. Okej, udaje mi się żartować, to znaczy, że stres
powoli się ulatnia.
-Spoko- powiedział i dotknął
lekko mojego ramienia. Udałam, że tego nie poczułam i ruszyłam w
stronę kuchni (skąd w ogóle wiedziałam, gdzie ona jest?).
Gdy udało nam się dostać do
choć trochę mniej zatłoczonego miejsca otworzyłam lodówkę i
rozejrzałam się po jej wnętrzu. Piwo, piwo, piwo, piwo, piwo i...
o, coca-cola. Chwyciłam ją i upiłam łyk. Mattowi podałam piwo,
które szybko otworzył.
Ta, dla dzisiejszej młodzieży
pewnie dziwnym jest moje stronienie od alkoholu. Nie robię tego, bo
boję się, że przyłapią mnie rodzice czy coś w tym stylu. Po
prostu nie czuję takiej potrzeby. Wolę pamiętać co i z kim
robiłam poprzedniego dnia i mieć pełną kontrolę nad swoim ciałem
i umysłem.
Odwróciłam się i nagle
wszystko zaczęło dziać się w zwolnionym tempie. Coś leci w moją
stronę. Leci. Leci. Leci. I nagle czuję wilgoć na swojej piersi,
brzuchu i twarzy. Szybko wycieram oczy i odwracam głowę w kierunku
z którego nadleciał niezidentyfikowany obiekt.
Stał tam wysoki, ciemnooki
brunet w czarnym podkoszulku, czarnych, zwisających swobodnie na
biodrach dresach i różowych ocieplanych skarpetkach w niebieskie
kropki. No nieźle.
Co to za chłopak? Skądś go
kojarzę. Hm.
Brunet podszedł do mnie i z
wyrazem obojętności na twarzy spytał:
-Sory, poślizgnąłem się-
wskazał na swoje stopy- te skarpetki można byłoby nosić na
lodowisku zamiast łyżew. Wszystko ok?
-Odwal się stary- zaczął Matt
stając między nami.
-Nie, nie, wszystko ok-
powiedziałam odpychając Matta lekko, żeby móc spojrzeć na tego
śmiesznego chłopaka, który przychodzi na imprezę w różowych
skarpetkach- wszystko w porządku, jestem tylko trochę, no, mokra.
Dobrze, że to była tylko woda.
-Boże Drew czy ty znowu coś
zdemolowałeś?
Odwróciłam się i zobaczyłam
nadchodzącego Justina z Jane pod ręką. Spojrzał na mnie i później
na chłopaka w różowych skarpetkach i znowu na mnie.
-Oblał cię?- spytał.
-Tak, ale nic się nie sta...
-Idź do pokoju, młody i nie
psuj mi imprezy.
Różowoskarpetkowy czyli, jak
zdążyłam się dowiedzieć, Drew, podniósł dłonie w geście
protestu.
-Spoko, luz- chwycił butelkę z
wodą i ruszył w stronę drzwi, ale żeby się do nich dostać,
musiał przejść obok mnie. Złapałam go za ramię.
-Skądś cię znam. Spotkaliśmy
się wcześniej?
-Chodzimy razem do szkoły D a r
c y- powiedział lekceważąco unosząc brew, następnie strząsnął
z ramienia moją rękę, spojrzał mi w oczy i wyszedł, po drodze
odkręcając butelkę z wodą.
-Sory za mojego brata, to
straszny ciamajda i do tego woli siedzieć w pokoju i czytać książki
niż zejść i świętować, że już za miesiąc będziemy mieli
wakacje. To znaczy, wy, ja mam je cały czas- powiedział i
uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów.
-Spoko- powiedziałam i nie
chciałam już dodawać, że sama lubię czasem zaszyć się gdzieś
z dobrą książką. Wtedy mogłabym nie wychodzić z domu przez
tydzień.
Jane spojrzała na mnie ze
współczuciem i poszła za Justinem w głąb domu. Matt wszedł do
kuchni. Stop, to on w ogóle wychodził? Nie ważne.
-Chodź do łazienki to cię
trochę osuszymy, bo kapie ci z włosów- powiedział uśmiechając
się do mnie pocieszająco.
Co? Dotknęłam dłonią swoich
włosów, które faktycznie były całe mokre. O nie Matt, czemu mnie
taką widzisz?
-Nie, nie trzeba, ja sama...-
chociaż chwilka, mogę pobyć sam na sam z Mattem- niech ci będzie.
Poczułam delikatny dotyk jego
dłoni prowadzący mnie do łazienki. Przed wejściem zapukał, nie
usłyszał odpowiedzi, więc przytrzymał mi drzwi. Gdy weszłam
zamknął je za nami.
blagam o kolejna, tylko szybciej niz ostatnio, bo sie nie moge doczekac kolejnych czesci. to moglaby byc niezla ksiazka!!
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent! ♥
OdpowiedzUsuńhttp://londonkidx.blogspot.com/
Pisz szybciutko następną część bo nieźle się zapowiada hihi :D
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
Uwielbiam jak piszesz i czekam na więcej
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM:)
SZALONE-TRYBUTKI
Oo, robi się gorąco, haha.
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą część, teraz znów czekam na następną. :)
_________
my-life-my-troubles.blogspot.com
Świetne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że akcja się rozwinęła. Nie spodziewałam się też takiego czynu ze strony Matta... chociaż, od początku był trochę podejrzany.
Chyba wiem, co stanie się w piątej części opowiadania, ale kto wie, może się mylę? :)
Jestem twoją stałą czytelniczką!
Powodzenia w dalszym pisaniu!
~D
Świetnie! Tak trzymaj! ;)
OdpowiedzUsuń*miałam wpisany długi i nawet niezły komentarz, a tu nagle cały mi się usuwa... cóż, pospieszę się więc*
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie!
Podobało mi się od początku, a staje się coraz lepsze! Akcja rozwija się na dobre. Postać Darcy jest całkiem interesująca, dobrze, że nie wyidealizowałaś jej za nadto.
Cóż, Matt od początku wydawał mi się podejrzany, lecz tego się po nim nie spodziewałam...
Chyba nie jest taki, jaki wydawał się Darcy.
Powodzenia w dalszym pisaniu!
Jestem twoją stałą czytelniczką!
~D
*miałam wpisany długi i nawet niezły komentarz, a tu nagle cały mi się usuwa... cóż, pospieszę się więc*
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie!
Podobało mi się od początku, a staje się coraz lepsze! Akcja rozwija się na dobre. Postać Darcy jest całkiem interesująca, dobrze, że nie wyidealizowałaś jej za nadto.
Cóż, Matt od początku wydawał mi się podejrzany, lecz tego się po nim nie spodziewałam...
Chyba nie jest taki, jaki wydawał się Darcy.
Powodzenia w dalszym pisaniu! :)
Wszystko cudownie, ale liczebniki staraj się pisać słownie.
OdpowiedzUsuńTo jest genialne! Nie mogę się doczekać na kolejną część!
OdpowiedzUsuńZapraszam nowego posta, w którym możecie się trochę zmotywować do ćwiczeń! ♥
>> http://tacokochazmiany.blogspot.com/2016/03/workout-motivation.html <<
Czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, wracam do blogowania!
Pandabae.blogspot.com
Nie mogę się doczekać kolejnej części! <3
OdpowiedzUsuńhttp://inspiracjeamelii.blogspot.com/2016/03/witam.html
Pozdrawiam!
Ogólnie wszystko pięknie, ale popracuj nad poprawnym zapisem dialogów. Również miałam początkowo z tym problem, ale z czasem da się wszystko wypracować.
OdpowiedzUsuńNie uznawaj tego za hejt, opowiadanie podoba mi się, jednak dialogi są kluczową sprawą.
a jak jest poprawnie? :)
UsuńDam tutaj przykład.
UsuńZły zapis:
-Odwal się stary- zaczął Matt stając między nami.
Poprawny zapis:
-Odwal się stary. - zaczął Matt stając między nami.
To drobne błędy. W internecie jest masę artykułów. Oczywiście mogę się mylić, ale w ten sposób mnie uczono. Ale pisz dalej! Może spróbuj zacząć pisać na WATTPADZIE? Masz bardzo lekkie pióro i przyjemnie się czyta to co piszesz.
co do tych kropek przed myślnikiem, to Pani z polskiego nam mówiła, że to błędy i w podręczniku również było bez kropek, więc raczej piszę dobrze, chociaż wcześniej pisałam własnie jak Ty mówisz:) ale dzięki!
UsuńA na Wattpadzie mam konto!
Dlatego nie mówię, że to ma tak być. Za granicą z tego co wiem jest inny system dialogów i u nas jest inny. :D
UsuńMogłabym mi podać swoją nazwę/link?
juuly00
UsuńWow... To jest świetne.
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent.
Szkoda byłoby go nie rozwijać.
Polecam wattpad.
Ja sama tam piszę i powiem szczerze, że żaden blog go nie zastąpi.
Jaki nick masz na wattpadzie?
OdpowiedzUsuń